PoWtŚrCzPtSoNd
0102030405
06070809101112
13141516171819
2021222324 2526
2728293031

Udostępnij:

Bo najważniejszy jest Dialog

Piątek, 24 lipca, 2020, #NGO, #Aktualności, #Liderzy Dąbrowskiej Pozarządówki

Prezes Centrum Komunikacji i Mediacji „Dialog”. Zaczytana w skandynawskich kryminałach. Od 10 lat działa na scenie dąbrowskich organizacji pozarządowych. W prowadzeniu mediacji kieruje się zasadą, że najważniejsze jest wysłuchanie obu stron konfliktu i chęć pójścia na kompromis. W lutym jej Stowarzyszenie obchodziło swoje 10 lecie. Przeczytajcie co miała do powiedzenia na temat mediacji i Centrum Komunikacji i Mediacji „Dialog”.

 

Co to jest mediacja?

Dla mnie mediacja to jest okazja dla ludzi, którzy są w konflikcie do tego, aby spróbowali rozwiązać swoją sprawę w sposób, jaki dla nich jest najkorzystniejszy. Szukających kompromisu, „złotego środka”  - bez uciekania się do odgórnego nakaz czy paragrafów. Szansa na to, aby wspólnymi siłami znaleźć rozwiązanie. Mediacja jest poufna – to co dzieje się podczas mediacji, zostaje pomiędzy stronami. Dla mnie najważniejszą cechą tej procedury jest dobrowolność. Bo jeśli chce się rozmawiać o rozwiązaniu, to potrzebna jest na to zgoda i dobra wola obu stron konfliktu.

 

Jaka jest rola mediatora w tym procesie?

Mediator potrzebny jest do tego, żeby w ogóle uruchomić proces komunikacji pomiędzy skonfliktowanymi stronami. Pokazać, w których miejscach pomysły stron na rozwiązanie sporu są zbieżne, a w których dość odległe. Mediator pomaga szukać najlepszej drogi do tego, aby rozwiązanie konfliktu było jak najbardziej satysfakcjonujące dla obu stron – w poszukiwaniu „złotego środka”. Trzeba się liczyć z tym, że wynik nie będzie stuprocentowo zadowalający. Wobec tego mediator ma za zadanie wysłuchać obu stron i sprawić, żeby czuły, że ich oczekiwania, potrzeby zostały wysłuchane i uwzględnione przez drugą stronę. Podczas mediacji istnieje duże prawdopodobieństwo, że uda się osiągnąć takie stanowisko końcowe, w którym strony „otrzymają większość” tego, na czym im zależy. Taka sytuacja pozostawia też drogę do rozmowy na przyszłość. Po wyroku sądowym strony często nie chcą mieć ze sobą żadnego kontaktu. Właśnie dlatego, że jedna wygrała a druga przegrała i być może jest to dla nich sytuacja, po której dalszy kontakt jest niemożliwy. A mediacja pozwala utrzymać tą relację na przyszłość. Kompromis jest zawsze lepszy od arbitralnego rozwiązania.

 

Dlaczego warto skorzystać z mediacji? Kompromis jest dla Pani najważniejszą zaletą tego rozwiązania?

Jest kilka powodów, dla których warto przystąpić do mediacji, a kompromis jest jednym z nich. Po drugie mediacja jest dużo krótszą procedurą niż postępowanie sądowe. Spotkania mediacyjne umawiane są na bieżąco, przez co cały proces nie jest tak rozciągnięty w czasie, jak oczekiwanie na kolejny termin rozprawy sądowej. Kolejną ważną rzeczą jest kwestia dużo mniejszego stresu związanego z samą rozmową przy mediatorze. Spotkanie mediacyjne toczy się w neutralnych warunkach, przy okrągłym stole. Przy kawie czy herbacie. Jest to nieporównywalnie mniejszy stres, niż wyzwanie, jakim dla wielu jest rozprawa sądowa, gdzie panuje zupełnie inna atmosfera. Udział w mediacji to okazja żeby w spokoju ze sobą porozmawiać. Na sali sądowej to sędzia decyduje, kto i kiedy mówi, kogo sąd wysłucha, czyje słowa i uwagi uzna za ważne. Przy mediacji każda ze Stron jest tak samo ważna ze swoim punktem widzenia istoty konfliktu.

 

Mediacja jest bezpłatnym środkiem?

Nie, mediacja jest odpłatna, więc wszystkie sprawy, które zleca mediatorowi sąd,  finansowane są przez strony – zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Sprawiedliwości. Przy procesie sądowym, tak naprawdę nie wiadomo, jak długo potrwa i z jakimi kosztami będzie się to wiązało. Na mediacje sąd wyznacza określony czas. Przeważnie od miesiąca do trzech miesięcy. Dzięki temu strony  wiedzą, kiedy mogą liczyć na zakończenie sprawy. I to co chyba najważniejsze - koszty przeprowadzonej mediacji również są z góry znane.

 

Czy są sprawy, w których nie można skorzystać z mediacji?

Przeciwwskazaniem do mediacji jest występowanie przemocy w rodzinie, dlatego że zawsze jest  nierównowaga sił pomiędzy sprawcą przemocy a osobą pokrzywdzoną. W takim przypadku zawsze istnieje ryzyko, że osoba pokrzywdzona, która godzi się na dane warunki, robi to ze strachu. Nie mediuje się również w sytuacji, gdy jedna ze stron jest osobą chorą psychicznie, dlatego że ugoda musi być świadomie podpisana. A osoba chora nie daje żadnej gwarancji, że dotrzyma potem warunków ugody. Takim przeciwwskazaniem do mediacji jest również uzależnienie. Ludzie uzależnieni od narkotyków, dopalaczy czy alkoholu również nie są w pełni wiarygodni. żeby później wywiązać się z tego zobowiązania. Bo ugoda zawierana podczas mediacji to jest zobowiązanie – obie strony muszą dotrzymać warunków, na które zgodziły się przy stole mediacyjnym. Ugoda zawarta przed mediatorem ma wartość umowy cywilnoprawnej, więc jest ona wiążąca dla stron. Dlatego tak ważne jest to, żeby osoba, która przystępuje do rozmowy miała pełną zdolność do czynności prawnych.

 

Zastanawiam się czy ludzie podchodzą do mediacji nieufnie? Pytam, ponieważ zdziwił mnie fakt istnienia tylko Pani Stowarzyszenia, jako jedynego zajmującego się tematem mediacji w Dąbrowie Górniczej. Ludzie wolą spotkać się na sali sądowej niż porozmawiać ze sobą?

Na rozprawę strony przychodzą ze swoimi adwokatami, z tonami dowodów, całą grupą świadków. Liczą na to, że ta sprawa będzie toczyła się trochę poprzez ich adwokatów, a oni nie będą zmuszeni tak osobiście się w to angażować. Natomiast mediacja jest po prostu trudna. Tutaj, mówiąc kolokwialnie „nie ma się za kogo schować”. Trzeba przyjść, uczestniczyć w trudnej rozmowie i szukać kompromisu, a to jest naprawdę bardzo trudna sztuka. A to dlatego, że taka osoba musi pokazać, że jest gotowa na jakieś ustępstwa. I często z tego powodu ludzie wolą, żeby to sąd zadecydował. Kolejnym powodem jest brak wiedzy o tym czym jest mediacja, a tym samym brak zaufania do procesu mediacji. Często sądy podchodzą nieufnie do takiego rozwiązania jak mediacja. Według mnie spowodowane jest to tym, że sędzia powierza sprawę, którą ma na wokandzie, osobie trzeciej. Sprawę do rozwiązania z ryzykiem - że to się nie uda i sprawa do niego wróci. Więc często sędziowie tłumaczą, że wolą sami daną sprawę rozwiązać, bo wtedy przynajmniej od początku do końca mają wgląd i kontrolę nad tym co się dzieje i jak to przebiega. Z czasem sędziowie przekonali się o tym, że my – mediatorzy naprawdę jesteśmy siłą, która może pomóc rozwiązać wiele spraw. O tym, że ilość spraw na wokandzie może się zmiejszyć dzięki temu, że strony będą ze sobą mediować. I to jest dla nas, jako Stowarzyszenia ważne – budować zaufanie do nas i do mediacji.

 

Jaka jest skuteczność mediacji?

Może odpowiem trochę przewrotnie. Żeby mówić o skuteczności mediacji lub jej braku, musi do nas wpłynąć trochę spraw, aby mieć jakiekolwiek porównanie. Moim zdaniem najgorsza sytuacja jest wtedy, kiedy sędzia wyśle do nas jedną czy dwie sprawy, w których nie dojdzie do zawarcia ugody. Nabierają potem przekonania, że mediacje to strata czasu. Ale jeżeli sędziowie  wyślą przykładowo sto spraw i z tych stu, pięćdziesiąt zostanie rozwiązanych na drodze mediacji, no to sąd ma o połowę mniej spraw na wokandzie. Dzięki temu społeczeństwo może oswoić się z myślą, że nie wszystko musi być rozstrzygane przed sądem. W tym zwiększeniu kierowania spraw do mediacji jest dla mnie nadzieja, że ludzie zaczną dostrzegać i widzieć inne możliwości niż tylko proces sądowy.

 

Pani Stowarzyszenie obchodziło ostatnio 10 lat. Zwróciła Pani uwagę na wzrost zainteresowania mediacją?

Bardzo. W 2014 roku udało nam się nawiązać współpracę z sądami na terenie Zagłębia. Wtedy też wygraliśmy pierwszy grant na mediacje w sprawach rodzinnych, dzięki Fundacji „Dzieci Niczyje”. To otworzyło nam dalszą możliwość współpracy. Mieliśmy grant, mieliśmy plan, mieliśmy projekt. Sądy były zainteresowane, chciały kontynuować kooperatywę. Utorowana została wtedy droga do tego, co jest aktualnie. I tutaj widzimy zdecydowany progres. Mogę powiedzieć, że po tych kilku latach na hasło „Dialog”, sądy i inne instytucje wiedzą z kim rozmawiają i jest to dla nas ogromna radość. Satysfakcja polegająca na tym, że nie musimy tłumaczyć się kim jesteśmy, skąd jesteśmy. Po przedstawieniu się, że jesteśmy z Dialogu, już wiedzą o kim mowa.

 

Największy sukces Dialogu według Pani?

To nie jest proste pytanie i ciężko wskazać mi jednoznaczną odpowiedź. Czy sukcesem będzie wspomniana rozpoznawalność wśród sędziów? Czy sukcesem będzie np. największy projekt, na który dostaliśmy grant? A może to, że temat mediacji staje się coraz bardziej doceniany? Ja odpowiem trochę dyplomatycznie, bo myślę, że sporym sukcesem jest to, że co roku wypuszczamy „nowy produkt” na rynek – nie ma zastoju, podejmujemy co roku różne działania, nie tylko wtedy gdy mamy grant. Nie zawsze zdarza się wygrana w konkursie, ale jak widać nas to nie zniechęca, bo jesteśmy aktywni – dzięki zaangażowaniu i kreatywności naszych członków. Czyli największym sukcesem są ludzie dialogu.

 

Mówi Pani sporo o projektach Stowarzyszenia. Zapamiętała Pani jakiś na dłużej?

„Pomaluj swój świat - prawa dziecka - prawa człowieka”. Mój ulubiony projekt, który zapamiętałam na dłużej. Powstał wspólnie z Młodzieżowym Ośrodkiem Pracy Twórczej w Dąbrowie Górniczej. Podczas tego projektu na warsztatach były omawiane takie kwestie jak  „co to są prawa dziecka?”, „na czym one polegają”, „kto to jest Rzecznik Praw Dziecka”. Potem dzieciaki wzięły udział w zajęciach plastycznych. Ich zadanie polegało na przedstawieniu w sposób plastyczny prawa, które sobie najbardziej zapamiętały. I to jest nieprawdopodobne, jak dzieci różnymi drogami, w różnym wieku dochodziły do tego, że najważniejsze jest prawo do miłości. Umówmy się - takiego prawa nie ma, natomiast dzieci uznały, że jest to najważniejsze – prawo do bycia kochanym. Powstały przy tym tak fantastyczne prace plastyczne, że mieliśmy potem duży problem wybrać te, które miały się znaleźć w kalendarzu. Ten projekt przyniósł mi najwięcej takiej czystej radości.