PoWtŚrCzPtSoNd
01020304
05060708091011
12131415161718
1920 2122232425
262728293031

Udostępnij:

Piotr "Aktywyny" Seremet

Wtorek, 20 października, 2020, #NGO, #Aktualności, #Liderzy Dąbrowskiej Pozarządówki

Piotra Seremeta znamy jako Prezesa Stowarzyszenia Aktywna Dąbrowa, biegacza, menadżera sportu i coacha, a to również cieśla pasjonat i walczący o poprawę systemu edukacji i ojciec dwójki wspaniałych dzieci.  Jak rozpoczął swoją przygodę z ngo oraz co nakręca do działania Przewodniczącego Rady Działalności Pożytku Publicznego? Koniecznie przeczytajcie!

 

Jak zaczęła się Twoja przygoda z organizacjami pozarządowymi?

Od pierwszej klasy szkoły podstawowej, jeszcze w moim miejscu urodzenia, czyli Bełchatowie, zaangażowałem się w harcerstwo. Początkowo była to gromada zuchowa. Następnie po przeprowadzce do Dąbrowy  Górniczej zacząłem w drabince harcerskiej brnąć coraz wyżej -  drużyna, zostałem przybocznym 20 DDH „Wędrowne ptaki”, organizowałem  biwaki, zajęcia, kursy. To właśnie wtedy podczas wydarzeń organizowanych przez ZHP uczyłem się co to znaczy organizacja praca. Następnie już w V Liceum, rozpocząłem działania na rzecz drużyn starszoharceskich – stworzyłem z grupą uczniów z tej szkoły zastęp starszoharcerski, który potem przekształcił się w drużynę i na końcu w szczep. W tym czasie również z Kasią Ślifirską-Tarchalską i Magdą Wilczyńską przez 5 lat tworzyliśmy Sztab WOŚP w Dąbrowie Górniczej wraz z Urzędem Miejskim i organizowaliśmy Finały Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

A kiedy w Twojej głowie narodził się pomysł o założeniu stowarzyszenia biegowego?

Biegałem w zasadzie od zawsze. Na poważnie zacząłem trenować na ogólniaku – wtedy to był pierwszy rocznik VII LO. Były to czasy kiedy biegałem w MMKS Dąbrowa Górnicza. Miałem również epizod z triathlonem w TKKF Triathlon. Już na studiach magisterskich zaświtał mi w głowie pomysł, że może zamiast jeździć na zawody do innych miast biegać, może należy coś zorganizować w Dąbrowie. I to z tego braku imprez biegowych powstał pomysł założenia stowarzyszenia, to był rok 2008.

 

Ale Stowarzyszenie udało się założyć dopiero w 2011 roku...

To był bardzo ciężki czas… Stowarzyszenie zakładaliśmy 3 lata… Niestety nie korzystaliśmy w tym czasie z pomocy Urzędu Miejskiego... Początkowo nazwa brzmiała SRS Extreme Sport Przygoda Wypoczynek, po 3 latach zmieniliśmy nazwę na SRS Aktywna Dąbrowa i wreszcie się udało! I tak zaczęła się organizacja biegów. Pierwszym był w 2012 roku Bieg dla Aktywnych przy Pogorii II, wzięło w nim udział ponad 50 osób. Następnie powstała myśl o biegu nocnym, który niestety po raz pierwszy nie udał się, ale inny bieg nocny - Bieg Świetlików wypadają świetnie. Ostatni bieg, który w tej pierwszej fazie działalności organizowaliśmy było to coś na miarę Biegu Spadających Liści. No i wreszcie w 2014 roku pierwsza edycja biegu pustynnego, czyli Cross Maraton i Półmaraton Suhara, to dopiero było wyzwanie, które udało się zrealizować. Teraz Aktywna Dąbrowa to nie tylko biegi…

 

Angażujecie się też w inne działania… Skąd pomysł na działalność prospołeczną?

To była naturalna kolej rzeczy… zaczęło się od spotkań branżowych dla organizacji pozarządowych, następnie zacząłem być członkiem komisji konkursowych oceniających otwarte konkursy ofert na dotacje z budżetu miasta. Zobaczyłem, że uczestnictwo w tych spotkaniach daje mi realny wpływ na to co dzieje się w kwestii organizacji pozarządowych w Dąbrowie Górniczej. W momencie kiedy z członkami organizacji pozarządowych zaczęto konsultować wygląd Centrum Dąbrowy Górniczej już wiedziałem, że mogę mieć nie tylko wpływ na kwestie związane z III sektorem, ale również że mam wpływ na to co dzieje się w moim mieście, że mogę w tym uczestniczyć na równych warunkach z osobami decyzyjnymi. To otworzyło mi oczy na działania prospołeczne. Jako stowarzyszenie mamy na koncie m.in. zorganizowanie debat podwórkowych dot. Fabryki Pełnej Życia, projekty dla młodzieży z Programu Erasmus + czy prowadzenie zajęć dla uczniów szkół gimnazjalnych w zakresie preorientacji zawodowej. Natomiast ja sam angażuje się w proces Dąbrowskiego Budżetu Partycypacyjnego jako animator społeczny.

 

Nie możemy też nie wspomnieć o tym, że jesteś Przewodniczącym Rady Działalności Pożytku Publicznego Miasta Dąbrowa Górnicza…

To prawda, w listopadzie 2017 roku zostałem wybrany najpierw do Prezydium Dąbrowskiego Forum Organizacji Pozarządowych, a potem na Przewodniczącego Rady Pożytku. Motywacją do zgłoszenia się do wyborów do Prezydium był fakt, że w poprzedniej kadencji nie było przedstawiciela organizacji sportowych, których przecież w Dąbrowie Górniczej działa dużo. Członkowie DFOP zaufali mi i tak oto jestem w Prezydium i Radzie. W tym roku jako Prezydium chcielibyśmy powalczyć o zmiany w DFOP, ale także o to, aby Urząd Miejski w Dąbrowie Górniczej wprowadził generator wniosków o  dotację, który niektórzy mieli okazję wypróbować podczas składania wniosków do konkursu „Fabryka Pełna Życia – włącz się”.

 

Z czego jesteś szczególnie dumny w swoich działaniach?

Ciężko powiedzieć mi o jednej rzeczy, z której byłbym dumny. Największą dumę poczułem w momencie kiedy po dwóch latach wreszcie otrzymaliśmy dokumenty z potwierdzeniem założenia stowarzyszenia – to była prawdziwa radość! Bardzo cieszy mnie fakt, że udało nam się zorganizować  tak dużo imprez biegowych w Dąbrowie Górniczej, ale również to, że w swojej działalności udało się znaleźć również energię i zapał do zaangażowania się również w inne projekty, już niezwiązane ze sportem.

 

Jakie widzisz pułapki w prowadzeniu działalności pożytku publicznego?

Bardzo ważne na samym początku jest dokładne przestudiowanie wszystkich przepisów, którym będziemy podlegać. Należy wszystko przeczytać i przeanalizować, żeby potem nie być zaskoczonym, że czegoś nie dopilnowaliśmy. Na początku również radziłbym zrobić biznes plan, to bardzo pomaga w dalszych krokach działania. Należy również uważać na fakt, że jako zarząd stowarzyszenia odpowiadamy za działania ngo własnym majątkiem. Ale oczywiście najważniejsze to nie poddawać się, działać i dążyć do celu!

 

Czy pandemia koronawirusa bardzo wpłynęła na działalność Twojego Stowarzyszenia? Plany Aktywnej Dąbrowy zostały pokrzyżowane? 

Bardzo. To, czym zajmowało się nasze Stowarzyszenie nagle przestało być możliwe do realizacji. Mowa tutaj oczywiście o imprezach biegowych. Musieliśmy zmienić totalne charakter ich realizacji. Z trzech wydarzeń sportowych, które planowaliśmy, dwa nie odbyły się w ogóle. Bieg Przodownika i DG24h Ultramaraton odbyły się w zupełnie innej formie. Jedynie Bieg Świetlików mogliśmy zrealizować na podobnych zasadach, jak w ubiegłych latach. Chociaż niestety musieliśmy wziąć pod uwagę ograniczenia, które wiążą się z tym, że w imprezie mogło wziąć udział 150 osób. Bieg Przodownika mogliśmy zrealizować tylko wirtualnie. Chcieliśmy zaprosić ludzi do jakiejkolwiek aktywności, żeby nie dać się zwariować. Jak dotąd zajmowaliśmy się również konsultacjami społecznymi, spotkaniami związanymi z budżetem partycypacyjnym, ale i tutaj COVID-19 wziął górę.

 

Nowa formuła Biegu Przodownika i DG24h Ultramaraton została przez uczestników pozytywnie odebrana?

Myślę, że tak. Ludzie chcieli ruszyć się choćby na chwilę i włączyć w aktywności fizyczne. W jednym z biegów aktywnych osób było około 80. Biegali u siebie w domu czy wykonywali inne  ćwiczenia fizyczne. Przy DG24 wyzwanie było już dużo większe, ponieważ uczestnicy mieli pokonać jak najdłuższy dystans. Zawodnicy mieli tydzień czasu na wykonanie zadania. Chyba wzięli sobie do serca cel przebiegnięcia jak najdłuższego dystansu. Jedna osoba osiągnęła dystans 240km, co robi naprawdę duże wrażenie. Wszyscy włączyli się w akcję na maksa, niektórzy w ciągu dnia potrafili pokonać nawet 40km. Niektórzy biegali nawet do pracy i z pracy. 

 

Bieg Świetlika to pierwsze zorganizowane przez Was wydarzenie sportowe w tym roku.

To w ogóle był pierwszy bieg od dawna. Przecież ostatni, jaki odbył się w naszym mieście to Bieg Walentynkowy Stowarzyszenia Pogoria Biega. Na szczęście mimo tej przerwy spotkaliśmy się z dużym zainteresowaniem. Po zapełnieniu limitu miejsc musieliśmy niestety odmawiać kolejnym chętnym. Zapisy były na zasadzie - kto pierwszy wniesie opłatę startową na konto Stowarzyszenia, ten ma zagwarantowane uczestnictwo w zawodach. Niektórzy jechali do nas ponad 200km, żeby wziąć udział w wydarzeniu. Fajne było to, że spotkaliśmy się z dużym zrozumieniem. Zarówno ze strony ludzi, którzy z racji ograniczonej liczby uczestników nie mieli okazji wziąć udziału w wydarzeniu, jak i zawodników, którzy dostosowali się do wprowadzonych przez nas zasad bezpieczeństwa. Rywalizacja była zacięta, a wykręcone czasy były super. Widać, że wszyscy byli głodni biegania. My jako organizatorzy czuliśmy jednak niedosyt. Mimo wszystko brakowało nam tego klimatu z poprzednich lat. Ale najważniejsze, że zawodnicy byli zadowoleni. 

 

W dobie koronawirusa jako Stowarzyszenie pokazaliście też inne oblicze. Mam na myśli dąbrowską infolinię dla seniorów. Jesteście w nią zaangażowani właściwie od samego początku jej istnienia. Co mógłbyś powiedzieć więcej na ten temat?

Tak jak wspomniałem COVID-19 mocno pokrzyżował nam plany. Stowarzyszenia o takiej działalności statutowej jak nasze, zostały praktycznie uziemione. W związku z tym postanowiliśmy podjąć działania zastępcze. Chcieliśmy po prostu coś robić, nie siedzieć, nie poddać się koronawirusowi. Mieliśmy zasoby, żeby w pełni zaangażować się w tą akcję i podjąć ryzyko. Od samego początku pandemii robiliśmy i dalej robimy zakupy dla osób potrzebujących, które nie mogą opuszczać mieszkań. Przede wszystkim dla seniorów. Właściwie każdego dnia czekała na nas wizyta w markecie czy w aptece. Pokonaliśmy w tym czasie sporo kilometrów. Nie mogliśmy i nie możemy narzekać na nudę.  

 

Wasze starania zostały dostrzeżone.

Na początku działaliśmy jako wolontariusze, potem – otrzymaliśmy dotację ze strony Urzędu Miejskiego w Dąbrowie Górniczej na podstawie art. 15zzm ustawy o COVID. Od tego momentu na naszą pomoc w czynnościach dnia codziennie mógł liczyć każdy dąbrowianin i dąbrowianka. Następnie udało nam się uzyskać dofinansowanie z Narodowego Instytutu Wolności. Myślę, że duży wpływ na to miała szybkość naszego działania. Jak tylko dowiedzieliśmy się o możliwości uzyskania takiego zastrzyku gotówki, od razu postanowiliśmy działać. A mieliśmy trochę ułatwione zadanie, bo to były 2 miesiące działania infolinii w Dąbrowie Górniczej. Nasza oferta się sprawdziła, więc dostosowując się do wymogów Narodowego Instytutu Wolności złożyliśmy podobny projekt - w pierwszy dzień, kiedy konkursy zostały ogłoszone. Byliśmy w pierwszej czternastce, która otrzymała dotacje z NIW. Było to dla nas bardzo pozytywne zaskoczenie. Zwłaszcza jak potem przeczytaliśmy, że liczba złożonych wniosków była blisko miliona (tak się pisze?). Nasza oferta znalazła się wśród 400, które otrzymały dofinansowanie. Potem się śmiałem, bo miałem kilkanaście telefonów z całego kraju od innych organizacji z pytaniem „jak to zrobiliśmy”. Ale to według mnie pokazało tylko, że Dąbrowa Górnicza jest silna pod względem NGOsów.  

 

Mimo tego, że aktualnie żyjemy w dobie koronawirusa będziecie starać się dalej robić swoje? 

Trudno na tą chwilę powiedzieć. Musimy cały czas obserwować sytuację, to jak będzie się rozwijać. Osobiście uważam, że jest to sytuacja, z którą będziemy musieli nauczyć się żyć i tego nie przeskoczymy. Nasze zawody na ten rok się skończyły. Nie będziemy wymyślać nic na siłę. To nie na tym ma polegać. Po Biegu Świetlika mamy już sprawdzoną formułę, choć oczywiście życzylibyśmy sobie, żeby w przyszłym roku zawody biegły już swoim normalnym torem. Obecna sytuacja wytraca nam ideę biegów, zabawy, radości organizacji i spotkań z ludźmi. Ciężko cokolwiek teraz zaplanować, przepisy zmieniają się bardzo dynamicznie. Doskonałym przykładem  jest DG24 Ultramaraton, który finalnie mógłby się odbyć, gdyby przepływ informacji był lepszy. Organizacja zawodów nie trwa dzień czy dwa. Jest to skomplikowany proces. Dużo wcześniej trzeba zamówić koszulki, medale. Wyprodukowanie naszych medali, które są robione ręcznie trwa około 2 miesięcy. Monitorujemy na bieżąco co się dzieje, staramy się być jak najbardziej elastyczni. Prawda jest taka, że chyba dla większości organizacji pozarządowych przyszedł ciężki czas i trzeba się dostosować do nowej, miejmy nadzieję chwilowej rzeczywistości. Włączyliśmy się także w Akcję „Lato w Mieście”, żeby dzieciakom trochę uatrakcyjnić końcówkę wakacji w mieście. Nasz projekt „Wakacyjne ostatki” miał za zadanie wyciągnąć ich z domu aby wspólnie z nami aktywnie spędziły czas. Koniec wakacji to spora bieganina dla rodziców, przez co często nie ma ich domu.

 

Jakie masz plany, marzenia?

Bardzo chciałbym rozwijać swoją organizację, mieć nowe pomysły, chcę być otwartym na nowe kierunki, nie stać w miejscu. Moim marzeniem jest również, żeby ludzie dookoła bardziej angażowali się w działania lokalne lub chociaż mieli coraz większą świadomość swojej okolicy, swojego miasta, czy swojego kraju.

 

Dziękuję!