PoWtŚrCzPtSoNd
0102030405
06070809101112
13141516171819
20212223242526
27 282930

Udostępnij:

Wiktoria Debabowa - Młoda! Aktywna! Zaangażowana!

Poniedziałek, 27 czerwca, 2022, #Aktualności, #Liderzy Dąbrowskiej Pozarządówki

Czy Młodzieżowe Rady Miast są nam potrzebne? Czy warto działać w Młodzieżowej Radzie Miasta? Jakie są plusy i minusy bycia młodzieżowym radnym? Na te i inne pytania odpowiedziała Wiktoria Debabowa – Przewodnicząca Młodzieżowej Rady Miasta w Dąbrowie Górniczej w latach 2020-2022.  

 

Początkiem lutego zakończyła się wasza kadencja w Młodzieżowej Radzie Miasta. Co teraz? Nadal będziesz działać społecznie oraz udzielać się w życiu samorządu? Jakie masz plany na przyszłość?

Z całą pewnością będę kontynuowała działalność społeczną - sprawia mi ona naprawdę wiele radości - od najmłodszych lat lubiłam pomagać ludziom i zwierzętom. Na pewno samorząd nadal pozostanie w sferze moich zainteresowań i chciałabym dalej partycypować w jego "życiu". Od dziecka wyznaję wartości patriotyczne, w tym również lokalny patriotyzm i to właśnie ten czynnik sprawił, że chcę spędzić niemalże całe życie właśnie w tym mieście i działać na jego rzecz. Muszę się jeszcze wiele nauczyć na temat funkcjonowania samorządu, dlatego staram się ciągle edukować zarówno na płaszczyźnie teoretycznej, jak i praktycznej. Przyznam szczerze, że polityka samorządowa jest w wielu aspektach o wiele ciekawsza aniżeli parlamentaryzm, więc dziwi mnie ogólny trend większego zainteresowania poczynaniami parlamentarnymi. To właśnie samorząd jest najbliżej ludzi i w sposób bardziej kompleksowy wpływa na życie obywateli. Jeszcze nie mam konkretnych planów - uważam, że życie potrafi nas zaskoczyć i w pewnym momencie możemy znaleźć się w miejscu, o którym nam się nawet nie śniło. Na razie nadal będę działać społecznie i przede wszystkim poszerzała swoją wiedzę i kompetencje - rozwój jest dla mnie niezwykle ważny. 

 

Koniec kadencji to doskonała okazja do podsumowań. Proszę Cię o realne podsumowanie tej pierwszej kadencji Młodzieżowej Rady Miasta, z zasługami Radnych, ale również licznymi porażkami.

Miniona kadencja nie była łatwa, wszakże organ ten wrócił po 10 latach nieobecności - nie było konkretnego punktu odniesienia, mało kto wiedział na czym właściwie polega jego działalność. Nie pomógł fakt wybuchu pandemii - w żadnym momencie nie mogliśmy mieć pewności co przyniesie nam kolejny dzień. Pomimo tych niedogodności podejmowaliśmy działania, zarówno te internetowe, jak i te terenowe i myślę, że to właśnie to było naszą główną siłą - postawiliśmy na działanie per se. Wiele rad w czasie pandemii "umarło" lub ograniczało się jedynie do sporadycznych postów na swoich social mediach. Cieszę się, że to właśnie aktywizm był podstawą w naszej kadencji, gdyż ustawowe podejście do MRM-ów jest dla mnie nader bezbarwne. Ograniczanie się do bycia organem opiniodawczo-konsultacyjnym to zupełne zmarnowanie potencjału drzemiącego w młodzieży.

Mieliśmy naprawdę multum akcji o różnej specyfice, od wydarzeń internetowych typu #Zostańwdomu, panelu z samorządowcami, konsultacji w szkołach, wydarzeń hybrydowych jak Kartka dla Seniora, Bombka dla Seniora, aż po akcje terenowe takie jak sprzątanie świata, WOŚP, pomoc przy Wigilii i Wielkanocy dla samotnych. To tylko zalążek tego co udało się zrobić, bo tak naprawdę tych akcji było od groma, co można było zauważyć po naszym Facebookowym koncie. Staraliśmy się tam na bieżąco relacjonować nasze poczynania, aby promować aktywizm wśród młodych i pokazać jak różnorodne może być działanie w mieście. To wszystko nie byłoby możliwe bez ogromnego wsparcia naszego opiekuna, Pani Marty Bobrowskiej-Juroff, która włożyła niemalże całe serce po to, abyśmy mogli działać sprawnie.

Niezwykle pomocne było również samo miasto, które traktowało nas jak równego partnera w działaniu i zawsze mogliśmy liczyć na wsparcie. Nie mogę pominąć ogromnego wkładu NGO'sów, szkół i przede wszystkim mieszkańców. Gdyby nie pomoc udzielona nam przez tych wszystkich ludzi, MRM nie zrobiłaby pewnie nawet połowy swoich akcji. Każdy organ jest stworzony przez ludzi, a jak to bywa z naszym gatunkiem, każdy niesie za sobą swoją historię, przekonania i własny etos moralny. Czynnikiem wspólnym na pewno była chęć działania i to właśnie dlatego spotkaliśmy w tej Radzie. Oczywiście, każdy był zaangażowany w różnym stopniu, jedni poświęcali więcej czasu, zaś inni trochę mniej, jednak nie można odebrać Radnym tego, że zostawili część siebie w MRM.

Wspomniane różnice to również jeden z większych atutów, bo dzięki temu działania Rady były różnorodne i każdy dokładając swoją cegiełkę budował całokształt tego organu. Nie obyło się bez błędów, jednak idąc za wszystkim znanym przysłowiem "ten nie popełnia błędów, co nic nie robi". Z każdego potknięcia staraliśmy się wysunąć jakąś naukę na przyszłość. Nie lubię mówić za kogoś zatem powiem z własnej perspektywy, że w moim przypadku błędem było to, że zdarzało mi się za słabo "popychać" pewne pomysły, przez co te nie były finalizowane oraz to, że momentami zabrakło mocnego głosu w kwestiach spornych - teraz już wiem, że branie zbyt wiele na siebie może mieć opłakane skutki, i że są momenty, w których trzeba postawić sprawy jasno. Nie będę mówić o błędach innych Radnych, bo uważam, że jeżeli będą mieli taką chęć to sami o tym opowiedzą.

Pomimo potknięć to były piękne dwa lata przepełnione przeróżnymi akcjami i nową wiedzą - coś co było dla mnie bardzo budujące to fakt, że dzwonili do nas ludzie z innych miast, aby zapytać "jak my to robimy?”, „Jak to jest, że nasza Rada tak prężnie działa?" oraz to, że coraz to więcej szkół pokazuje zaangażowanie swoich uczniów. Moim zdaniem jest to ogromny sukces tej kadencji, gdyż działać można na różnych płaszczyznach, nie zawsze potrzebny jest do tego konkretny organ, bo wystarczą jedynie szczere chęci i to jest piękne! Pokładam ogromne nadzieje w nowej radzie - liczę na to, że wykorzystają zbudowane przez nas fundamenty i przekują to w coś jeszcze lepszego, choć nie będzie to łatwe. Myślę, że bycie pierwszą kadencją było niewątpliwie ciężkim zadaniem, lecz jako Rada poradziliśmy sobie z tym wyzwaniem. Niezwykle się cieszę, że mogłam być w MRM, dlatego też jestem bardzo wdzięczna uczniom Łukasiaka za kredyt zaufania, który dali mi podczas wyborów do MRM, jak i podczas wyboru na Przewodniczącego Samorządu Uczniowskiego. 

 

Co zostało, zrealizowane z twojego planu wyborczego?

  • Właściwie to większość. Mój plan miał 5 punktów, a dokładnie:
  • Zaangażowanie młodzieży w życie miasta
  • Organizacja wszelakich wydarzeń/ festiwali
  • Konsultacje z uczniami
  • Zagospodarowanie miejsc dla młodzieży na terenie Dąbrowy Górniczej
  • Organizacja warsztatów na ważne dla Was tematy

Niestety nie udało mi się wygospodarować miejsca typowo dla młodzieży, jak się okazuje nie ja jedna miałam takie postanowienie. Z perspektywy czasu wiem, że był to nierozsądny postulat, który znacząco wykraczał poza kompetencje organu. Właściwie to przez wspomniane kompetencje ten plan był tak krótki - nie chciałam nikomu obiecywać gruszek na wierzbie, w kampanii wielokrotnie podkreślałam, że ustawowe kompetencje są na tyle mgliste i miałkie, że nie chcę postulować czegoś, co może w ostatecznym rozrachunku okazać się awykonalne. Tu ponownie wychodzi specyfika pierwszej kadencji, nikt nie wiedział z czym to się je - gdy rozmawiałam z kontrkandydatami to okazało się, że oni również nie do końca wiedzieli co mogą, a czego nie mogą obiecać swoim wyborcom. Szczerość to podstawa i to głównie na niej oparłam swój program, zaś ludzie w pełni to zrozumieli. Nie bez powodu warsztaty o MRM zaczęły się od zawiłości prawnych - uważam, że każdy pretendent do jakiegoś organu powinien znać jego przepisy i ogólną specyfikę. Tak byłoby idealnie, lecz jak doskonale wiemy świat idealny nie jest. Pozwolę sobie w tym miejscu zaapelować do osób kandydujących do nowej kadencji - nie ilość, a jakość i przede wszystkim bądźcie szczerzy ze swoimi rówieśnikami - obiecywanie jakiś "dopasionych" rzeczy, których koniec końców nie będzie dało się zrealizować jest bez sensu. 

 

Co sądzisz o przeprowadzeniu ankiety czy sondy o działalności Młodzieżowej Rady Miasta? Myślisz, że młodzież jest zadowolona z pracy radnych?

Myślę, że to świetny pomysł. To właśnie zdanie szkolnej młodzieży jest najistotniejsze w ocenie działalności tegoż organu. Czy młodzież jest zadowolona? Podejrzewam, że tak, jednak nie siedzę nikomu w głowie. Takie rzeczy zależą też od tego czego oczekujemy od danej organizacji. Osobiście uważam, że wykonaliśmy naprawdę dobrą robotę i po wyborach nie osiedliśmy na laurach, lecz przystąpiliśmy do intensywnej pracy. Nie raz zaczepiali mnie znajomi ze szkoły czy z podwórka, żeby powiedzieć, że doceniają moją działalność, każdy taki komunikat daje mi tylko więcej siły do działania, bo wiem, że to co robię ma sens i jest przydatne dla społeczeństwa. 

 

Powiedz mi, czy Młodzieżowe Rady Miast są nam potrzebne?

Oczywiście, że tak. Uważam, że każdy powinien mieć swoją reprezentację w mieście, zarówno osoby starsze jak i młodsze. Dla młodzieży jest to szczególnie ważne, gdyż nadal wiele osób dyskredytuje młodych. MRM-y czy Rady Seniorów są konieczne w teraźniejszym samorządzie i powinny być ogólnopolskim standardem. Dlaczego tak nie jest? Tutaj wchodzimy w kwestię, którą często poruszam przy okazji dyskusji o młodzieżowych radach - przepisy, przepisy i jeszcze raz przepisy. Po pierwsze, organy tego typu nie powinny być fakultatywne - nie możemy zostawiać "być albo nie być" reprezentacji jakiejś grupy w rękach władz miasta, wszak nie każde miasto jest przyjazne takim organom, przez co bardzo skutecznie może zablokować ich jestestwo. Niestety, wiele MRM-ów padło ofiarą nieprzychylnych samorządowców, konkretna zmiana w przepisach mogłaby całkowicie usunąć takie incydenty. Drugą kwestią są kompetencje - dlaczego mamy ograniczać się do organu opiniodawczo - konsultacyjnego?  Władze miasta mogą de facto zupełnie zignorować takie sugestie, zaś budżet na działalność to jedynie dobra wola miasta. Owe relacje "zależności" są piekielnie niebezpieczne dla organów będących w konflikcie z władzami, są niebezpieczne dla demokratycznych standardów w skali lokalnej społeczności. Cieszę się, że w naszej kadencji mieliśmy możliwość wzięcia udziału w konsultacjach dotyczących nowelizacji art. 5b o samorządzie gminnym, jednak ostatecznie udało się wprowadzić jedynie ułamek proponowanych zmian. Pozostało jeszcze wiele do zmiany, jednak jestem dobrej myśli i liczę na to, że młodzi będą mieć coraz to więcej do powiedzenia w mieście jak i w całym państwie. 

 

Załóżmy, że masz magiczne moce i możesz zmienić cokolwiek, co Ci się podoba w Młodzieżowych Radach. Co by to było?

Dobrze, że pada tu słowo "magiczne", gdyż część z tych rzeczy byłaby pewnie niemożliwa do zaimplementowania. Być może to szalony pomysł, ale chciałabym, żeby za statut odpowiadała bezpośrednio MRM, a nie Rada Miejska. Oczywiście, byłaby to ogromna odpowiedzialność pozostawiona dla młodzieży, ale nie od dziś wiem, że w młodych drzemie przeogromna siła i daliby sobie z tym radę, wystarczy dać im w końcu szansę. Chciałabym, aby MRM był pewnikiem, stąd marzy mi się sytuacja, w której organ ten będzie organem obligatoryjnym w każdym mieście, wtedy unikniemy "mordowania" MRM-ów. Jako kolejny byłby zapewniony budżet, który przez obecną sytuację w przepisach jest niemożliwy do wprowadzenia. Nie chcę podawać konkretnych kwot, bo nie o to tu chodzi. Chodzi o to, żeby Rady miały jakiekolwiek środki na swoje działania, i nie musiały liczyć na dobrą wolę włodarzy miast. Mogłabym jeszcze wymieniać i wymieniać, lecz stwierdziłam, że ten pokaz magii zwieńczę ciekawą koncepcją, gdyż uważam, że młodzieżowi Radni powinni mieć możliwość interweniowania we wszystkich szkołach w mieście, aby mogli zgłaszać wszelkie niedogodności do odpowiednich organów i pełnili rolę podobną do mediatora. Ogromnym atutem w takich przypadkach, byłby przede wszystkim większy obiektywizm w przypadku interwencji Radnego spoza danej szkoły. Pozwoliłoby to uniknąć nieprzyjemnych konsekwencji dla uczniów interweniujących w swoich placówkach i stworzyłoby namiastkę tego, jak może działać rzecznik praw ucznia, który uwaga, uwaga w zdecydowanej większości statutów jest fakultatywny. Zmiany systemowe mogą znacząco ułatwić pracę w danym organie, gdy mamy już aktywną młodzież to dajmy im odpowiednie narzędzia do działania - to już tylko od nich zależy jak je wykorzystają, a zapewniam, że młodzież potrafi czynić cuda. 

 

Jakie są plusy i minusy bycia Młodzieżową Radną?

Tego typu pytania aż proszą się o klasyka zatem, jak to jest być młodzieżową Radną: "Moim zdaniem to nie ma tak, że dobrze albo że nie dobrze. Gdybym miała powiedzieć, co cenię w MRM najbardziej, powiedziałbym, że ludzi. Ekhm... Ludzi, którzy podali mi pomocną dłoń, kiedy sobie nie radziłam, kiedy byłam sama. I co ciekawe, to właśnie przypadkowe spotkania wpływają na nasze życie. Chodzi o to, że kiedy wyznaje się pewne wartości, nawet pozornie uniwersalne, bywa, że nie znajduje się zrozumienia, które by tak rzec, które pomaga się nam rozwijać. Ja miałam szczęście, by tak rzec, ponieważ je znalazłam. I dziękuję Radzie. Dziękuję jej, MRM to śpiew, MRM to taniec, MRM to miłość. Wielu ludzi pyta mnie o to samo, ale jak ty to robisz? Skąd czerpiesz tę radość? A ja odpowiadam, że to proste, to umiłowanie Rady, to właśnie ono sprawia, że dzisiaj na przykład robię warsztaty z młodzieżą, a jutro... kto wie, dlaczego by nie, oddam się malowaniu kartek dla seniorów i będę ot, choćby hodować... znaczy... dziki.".

Abstrachując już od monologu skryby, prawdę mówiąc to ciężko mi wskazać jakieś minusy, po głębszym namyśle mogłabym jedynie powiedzieć, że przez ogrom czasu spędzonego na działaniu na rzecz Rady, brakuje często czasu na spotkania ze znajomymi i pewne kontakty po prostu się urywają, nie jest to jednak przypadłość typowa wyłącznie dla MRM - w pewnym momencie życia trzeba jasno postawić swoje priorytety. Kariera zawodowa, studia czy działalność społeczna pożerają mnóstwo czasu i jest to normalne. Wymieniam akurat tę kwestię, gdyż dla wielu osób może być to początkowo szok, okres szkoły ponadpodstawowej obfituje w multum znajomości, człowiek jako zwierzę stadne lubi być otaczany przez dużą grupę. Należy pamiętać, że z wiekiem owa grupa będzie się zmniejszać, jednak nie powinien być to powód do zmartwień. Nawet stosunkowo mała paczka przyjaciół jest bezcenna - to właśnie na te osoby możemy realnie liczyć i to one pomimo upływu lat nadal będą stały za nami numer.

Kończąc już ten smutny wątek, MRM to organ w którym można poznać wiele znakomitych osób, przez dwa lata kadencji można się z nimi naprawdę mocno zżyć. Niesamowicie cenię sobie kontakty nawiązanie w trakcie mojego jestestwa w Młodzieżowej Radzie, spotkałam tam ludzi niezwykle uczynnych, kreatywnych, merytorycznych i przede wszystkim wrażliwych na ludzkie potrzeby. Oczywistym plusem jest ułatwienie realizacji akcji. Bez cienia wątpliwości mogę stwierdzić, że osoby działające w pojedynkę, kolektywach, samorządach uczniowskich nie mają aż takiego pola do popisu, jeśli chodzi o działanie w mieście. Jako organ "miejski" mieliśmy najłatwiejszy kontakt do UM i władz miasta, a to ogromne udogodnienie w planowaniu i realizowaniu inicjatyw. Ponownie, aby odpowiedź ta nie osiągnęła długości kolejki po karpia na przecenie, ograniczę się do mniejszej liczby punktów.

Na koniec pozostawiam (moim zdaniem) największą zaletę, czyli możliwość działania na rzecz młodzieży i miasta. Nie ukrywam, że jest to dla mnie połączenia wprost idealne. Niczym Park Zielona i pomnik bobra (być może bóbr ma wielu przeciwników, jednak ja uważam, że idealnie wpasowuje się on w klimaty Zielonej. Bardziej pasowałby tam chyba jedynie dzik albo sowa, ale to już jedynie moja luźna refleksja). 

 

Jak zachęciałbyś młodych ludzi do zaangażowania się w pracę w Młodzieżową Radę Miasta? Warto działać? 

Młodzieżowa Rada Miasta to świetna okazja do nauki działania - warsztaty, panele, sprzątanie świata i wiele, wiele innych aktywności to chleb powszedni w MRM, dlatego myślę, że organ ten będzie idealny dla osób, które cenią sobie akcyjny aspekt. To również idealna okazja do nauki o samorządzie, bo poznaje się go właściwie od środka. Osobiście wyznaję zasadę, że każda wiedza niesie za sobą jakąś wartość - zwłaszcza ta nabyta w "terenie". Oczywistym aspektem jest również możliwość spotkania znamienitych ludzi - ludzi z którymi nawet po kadencji będziecie w stałym kontakcie. Wielką zaletą i jeszcze większą odpowiedzialnością jest fakt, że będąc w MRM stajecie się reprezentantami młodzieży z Waszych szkół i miasta. To ogromny zaszczyt, dlatego zawsze warto być w kontakcie ze swoimi rówieśnikami, dać im jasny sygnał, że mogą się do Was zwrócić ze swoimi sugestiami.

Moim zdaniem najważniejsze jest skracanie dystansu między młodzieżowymi Radnymi a szkolną młodzieżą - to taka sama grupa, jedynie ci pierwsi są w danym organie i mają w związku z tym pewne zobowiązania  - zatem Radni z MRM mogą oddać część przesadnej powagi do niektórych dorosłych, którzy z kolei za nic mają głos młodzieży i równowaga byłaby utrzymana. Już kończąc, czy warto działać? Jak najbardziej, jeszcze jak! Jeśli tylko ktoś lubi działać w sformalizowanych organach, to MRM może być dla niego świetnym startem. 

 

Pełniłaś rolę Przewodniczącej Młodzieżowej Rady Miasta. Masz jakieś rady dla obecnego prezydium II kadencji?

Zasiadanie w Prezydium automatycznie powinno oznaczać jeszcze większe zaangażowanie na rzecz Rady - to moje zdanie, gdyż wyznaję zasadę, że w momencie, gdy w coś się angażuję, to wkładam w to całą siebie. Zatem radzę, aby dawać z siebie całe 100%. No i najważniejsze są partnerskie zasady - to, że Prezydium może statutowo mieć więcej uprawnień nie oznacza, że jego zdanie musi być najważniejsze - najcenniejsza jest dyskusja w gronie całej Rady. 

 

Czy planujesz startować w 2023 do Rady Miejskiej, a może po doświadczeniu z Młodzieżowej Rady Miasta, dajesz sobie spokój?

Rozważam start, aczkolwiek wiem, że muszę się jeszcze wiele nauczyć. Wiem jak działać na praktycznym polu, jednak teoria prosperowania samorządu jest wiedzą złożoną.  Nadal będę pogłębiać wiedzę w tym zakresie, gdyż wychodzę z założenia, że Radni powinni być odpowiednio przygotowani merytorycznie, aby móc godnie reprezentować miasto i w odpowiedni sposób odpowiadać na potrzeby mieszkańców. Jeżeli już definitywnie zdecyduję się na start to tylko w momencie, gdy będę wyposażona we wszystkie potrzebne "narzędzia", czyli wiedzę, praktykę i dobry kontakt z mieszkańcami, bo to oni są w mieście najważniejsi. Miasto tworzą mieszkańcy i wszelkie zmiany powinny być dostosowane do ich potrzeb. 

 

Kończąc wywiad. Jak sobie wyobrażasz Dąbrowę Górniczą za 10 lat? Czy będzie to miasto pełne życia, jak i z wieloma aktywistami?

Myślę, że upływ tej dekady może przynieść prawdziwą rewolucję w mieście - patrząc m.in. na same plany przebudowy śródmieścia, centra przesiadkowe i zbliżające się wielkimi krokami zmiany w zbiorkomie w naszym województwie, to jestem naprawdę dobrej myśli. Dąbrowa będzie pełna życia, jeśli tylko nadal będzie miała takich mieszkańców, jakich miała dotychczas. To mieszkańcy nadają unikatowy charakter w tym regionie. Bez nich miasto byłoby tylko kolejnym, generycznym punktem w Polsce. Dąbrowa Górnicza jest niepodrabialna, ma niesamowitą historię i ogromny potencjał na rozwój. Społeczników zawsze było tutaj niemało, lecz myślę, że będzie ich tutaj tylko więcej, gdyż idea aktywizmu staje się coraz powszechniejsza co mnie niezmiernie cieszy. W moich wyobrażeniach będzie to miasto umiejętnie łączące zieleń z pomnikami historii, miasto dumnie promujące swoją historię i przede wszystkim miasto, które ideę współpracy międzypokoleniowej wzniesie na wyżyny, bo jesteśmy na dobrej drodze do osiągnięcia tej wizji.